na nos.
Rano śniadanie za domem z wiewiórkami w tle (robią się coraz bardziej bezczelne. Wczoraj goniłam jedną bo zarypała łyżeczkę od kawy!), potem szukanie pracy i kilka godzin w pracowni (poniżej efekty pierwszego etapu moich zmagań z glinkiem. Glinek jest miły ale strasznie brudzi).
Sprzedałam 4 kartki, więc mogę kupić coś do jedzenia. Nie zginę przez najbliższe klika dni. To miłe uczucie.
Zmęczona.
Wyczekuj listonosza ;)
OdpowiedzUsuńGlinek mimo, że brudzi wygląda świetnie ;D a wiewiórki nie są bezczelne, tylko Cię polubiły!
wyczekuję :D
OdpowiedzUsuńcudne rzeczy z glinka!
OdpowiedzUsuń^^ dziękuję :*
OdpowiedzUsuń