środa, 31 sierpnia 2011

cyk cyk cyk

Depeche Mode
i...pakowanie czas ZACZĄĆ!

z pudełka zapałek do zamku

Tak się właśnie czuję po tym, jak znalazłam nowy pokój. Który jest duży, ma podwójne łóżko i wielkie okno :) I szafę! I miejsce na mój kochany rowerek też spokojnie się znajdzie. Trzeba tylko wprowadzić do niego nieco kolorów, ale to jeden wypad do Ikei na "pierdółkowate zakupy" <3 Lubię się urządzać :)

Pokój w zasadzie last minute, bo już planowałam pod którym mostem mam ustawiać swoje graty. Ależ jestem podekscytowana!
Acha dodatkowe punkty za kota. Sąsiadów. Koniec. Przylepił się na amen :D (no jakby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało hehehe).

Dom okupowany jest przez dwóch Słowaków i Anglika. Chłopcy już pokój wysprzątali...i nawet "reprodukcję" Moneta mi nad łóżkiem powiesili, żeby tak bardziej kolorowo było :P I parasolkę xD

Jak się urządzę to dorzucę jakieś zdjęcia :) Znikam do pracy :)

niedziela, 14 sierpnia 2011

Czekając na

Siedzę na dywanie starając się ignorować łaskoczące mnie w stopy włosy. Po nich powoli przesuwa się internet. Nie chce mi się ich zbierać. Opieram się plecami o łóżko i patrzę przez kalejdoskop na zapalone świeczki. Z głośników leci Lykke Li. Młodość nie zna bólu. Czyżby? Swoją drogą, nie mogę słuchać muzyki nocą. Mój słuch tak się wyostrza, że muzyka, która mnie usypia, później mnie budzi i muszę ją podciszyć, ściszyć....przyciszyć? Do tego stopnia, że rano nie słychać, że w ogóle coś gra.
23:30
Nie mogę zasnąć. Zajmuje czymś oczy, palce, myśli...żeby tylko po raz 20 tego wieczora nie logować się na poczcie, tylko po to, żeby zobaczyć że jednak nikt nie odpowiedział na moje pytania dotyczące znalezionych ofert wynajmu pokoju.
Gdzieś mi się ten czas zagubił. Niby dziś nie mogę uwierzyć, że wciąż jest niedziela, a równocześnie, że zaraz minie termin i będę musiała się spakować. Pomyśleć, że niedługo miną 4 miesiące. A potem pół roku. Mówiłam, że po pół roku wrócę.
Dobrze mi tu. Nie chcę wracać. Nie mam do czego. Nie mam do kogo.
Jedyne, co mnie martwi to pierwsze samotne święta. Ostatnie też były dla mnie dość ciężkie, nie jestem zbyt rodzinną osobą, a jednak dziwnie będzie siedzieć samemu, kiedy rodzina gdzieś daleko będzie śmiała się przy stole, a ten jeden pusty talerz będzie przeznaczony dla mnie.
O znowu zaczynam się bujać na swojej wspaniałej emocjonalnej huśtawce. Wyżej i wyżej.
Z jednej strony ekscytuję się i podniecam różnymi rzeczami, mam plany i marzenia a z drugiej nie chce mi się ogolić nóg, ugotować obiadu i napisać maili do znajomych.
Coś tu jest nie tak. I nie bardzo wiem, co.

Nie, wstawiona czy nie, nie potrafię zsynchronizować ruchów stopy i rąk.


Hej, powiedz mi, jak to się skończy? Warto tak biec?

Czy ja uciekam, czy szukam? Jak to jest?

piątek, 12 sierpnia 2011

zło złem pogania

Wciąż mam problemy ze znalezieniem pokoju. Ucięli mi godziny pracy. Nie mogę pozbyć się magicznego kilograma i nic mi się nie chce.
Jedyna satysfakcjonująca mnie wiadomość z ostatnich dni to fakt, że wybili szyby w cukierni, w której nie chcieli mnie zatrudnić. Nie powiem, uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy to usłyszałam hehehe. No dobrze, może trochę bardziej, niż pod nosem.

Pamiętajcie drogie dzieci, żeby nie mieszać alkoholu. I zapewnić sobie cichą okolicę na drugi dzień.

Ała.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Zaczęło się

Jeśli słyszeliście, co działo się w Londynie, mogę tylko powiedzieć, że możliwą mamy powtórkę w Manchesterze. Byliśmy przygotowani na zamknięcie muzeum z ludźmi w środku na noc, ale nic takiego na szczęście nie było potrzebne. Po drodze do domu widziałam helikoptery patrolujące całe miasto, i grupkę dresów zmierzających w stronę centrum.Z tego, co usłyszałam w radiu, płonie jeden budynek, zamknięto wcześniej centrum handlowe i poleciało trochę kamieni w stronę policji (z tego co relacjonują, to jakieś nastolatki w kapturach). Tramwaje i autobusy w centrum nie jeżdżą. No to zdążyłam wrócić z pracy :)
Więcej pewnie wiadomo będzie rano. Ciężka noc przed policją?

niedziela, 7 sierpnia 2011

ślimak i jego muszelka

Jako, że od 1 września grozi mi znów mieszkanie pod mostem, przezwyciężyłam swoje dzisiejsze lenistwo (och wybacz Sheldonie!) i wyruszyłam na wirtualne poszukiwania mieszkania w przepastnych czeluściach Gumowego Drzewa.

Sytuacja ma się następująco:

- nie jestem studentką
- nie jestem muzułmaninem
- nie stać mnie na płacenie 70funtów za tydzień
- nie potrzebuję podwójnego pokoju (ponieważ patrz wyżej)

Nie wiem jak to ująć...chyba mam PROBLEM.

piątek, 5 sierpnia 2011

apsss

Nie mam pomyslu na tytul. Ale pomysl na tytul jest malo wazny. Wazniejsze sa pomysly na siebie prawda?

Gowno prawda ze medytacje sa najlepszym sposobem na odreagowanie, pozbawienie sie negatywnych emocji czy wyciszenie. Be-ze-du-ra. Trzeba sie wyzyc, zmeczyc, wkurzyc i wysilic. Boks. Wolala bym strzelanie no ale jak sie nie ma co sie lubi... (Nie stosowac tej reguly do kazdego przypadku!)

Mmmm ponadto slodkie pyszne ciasto marchewkowe poprawia humor. Chyba sie od niego uzaleznie :D

Mam do zrobienia kilkanascie aniolow na Jarmark Rozany, 3 koszulki I 2 kubki (ktore juz dawno sobie obiecalam)

Wiecie czego mi tu najbardziej brakuje? Mojej kotki. Czesto sobie mysle, jakby miala tu ze mna fajnie a tak, zanim zajrze do domu zapomni jak wygladam. Chociaz to moze lepsze od focha ktorym moze mnie obdarzyc na moj caly kilkudniowy pobyt w domu...ehhh.

Wybaczcie brak polskich znakow ale skrobie z Oklahoma Cafe :)

czwartek, 4 sierpnia 2011

kawa z mlekiem

Pada.
Leje wręcz.
W końcu.

Łapię internet na dywanie. Trochę z włosami.
Słucham radia. Dobrze jest, kiedy nie jest cicho.
Łatwiej jest nie myśleć.

Niedługo będę musiała się wyprowadzić.

Za szybko się przywiązuję do miejsc. Będę tęsknić.

Wciąż nie kupiłam roweru.




Nie chce mi się tu w ogóle pisać. Kogo to obchodzi.
Nie rozgłaszam na fejsie, że siedzę w Manchesterze. Więc tam też nie będę nic pisać.

Lubię deszcz.
Wyjdź na dwór.

Kiedy człowiek jest szczęśliwy?