piątek, 2 września 2011

puk puk. kto tu mieszka?

A oto moje nowe mieszkanko :) Standard w nim nie jest zbyt wysoki, jest średni, miejscami troszkę zalatuje piwnicą ale to się da przeżyć. Otwarte okno i kadzidełka powinny powoli wyprzeć inne zapachy. W moim pokoju nie zalatuje :D


dzień dobry dzień dobry jestem kotem sąsiadów i będę Cię odwiedzać :D




jest i miejsce na mój słodki stylowy rowerek ♥


tak tak, wielkie łóżko! już kupiłam sobie pościel upatrzoną wcześniej (na szczęście był dobry rozmiar :) ) Okazało się, że mój kocyk teraz bardzo mały i trzeba będzie znaleźć jakąś narzutkę





wspaniałe duże okno, kótre zapewnia mi słońce w pokoju przez cały dzień!

Więcej zdjęć jak tylko dokupię pare drobiazgów typu abażur, zasłony i lampa :)
(przegląda katalog Ikei i szuka tanich rozwiązań)

środa, 31 sierpnia 2011

cyk cyk cyk

Depeche Mode
i...pakowanie czas ZACZĄĆ!

z pudełka zapałek do zamku

Tak się właśnie czuję po tym, jak znalazłam nowy pokój. Który jest duży, ma podwójne łóżko i wielkie okno :) I szafę! I miejsce na mój kochany rowerek też spokojnie się znajdzie. Trzeba tylko wprowadzić do niego nieco kolorów, ale to jeden wypad do Ikei na "pierdółkowate zakupy" <3 Lubię się urządzać :)

Pokój w zasadzie last minute, bo już planowałam pod którym mostem mam ustawiać swoje graty. Ależ jestem podekscytowana!
Acha dodatkowe punkty za kota. Sąsiadów. Koniec. Przylepił się na amen :D (no jakby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało hehehe).

Dom okupowany jest przez dwóch Słowaków i Anglika. Chłopcy już pokój wysprzątali...i nawet "reprodukcję" Moneta mi nad łóżkiem powiesili, żeby tak bardziej kolorowo było :P I parasolkę xD

Jak się urządzę to dorzucę jakieś zdjęcia :) Znikam do pracy :)

niedziela, 14 sierpnia 2011

Czekając na

Siedzę na dywanie starając się ignorować łaskoczące mnie w stopy włosy. Po nich powoli przesuwa się internet. Nie chce mi się ich zbierać. Opieram się plecami o łóżko i patrzę przez kalejdoskop na zapalone świeczki. Z głośników leci Lykke Li. Młodość nie zna bólu. Czyżby? Swoją drogą, nie mogę słuchać muzyki nocą. Mój słuch tak się wyostrza, że muzyka, która mnie usypia, później mnie budzi i muszę ją podciszyć, ściszyć....przyciszyć? Do tego stopnia, że rano nie słychać, że w ogóle coś gra.
23:30
Nie mogę zasnąć. Zajmuje czymś oczy, palce, myśli...żeby tylko po raz 20 tego wieczora nie logować się na poczcie, tylko po to, żeby zobaczyć że jednak nikt nie odpowiedział na moje pytania dotyczące znalezionych ofert wynajmu pokoju.
Gdzieś mi się ten czas zagubił. Niby dziś nie mogę uwierzyć, że wciąż jest niedziela, a równocześnie, że zaraz minie termin i będę musiała się spakować. Pomyśleć, że niedługo miną 4 miesiące. A potem pół roku. Mówiłam, że po pół roku wrócę.
Dobrze mi tu. Nie chcę wracać. Nie mam do czego. Nie mam do kogo.
Jedyne, co mnie martwi to pierwsze samotne święta. Ostatnie też były dla mnie dość ciężkie, nie jestem zbyt rodzinną osobą, a jednak dziwnie będzie siedzieć samemu, kiedy rodzina gdzieś daleko będzie śmiała się przy stole, a ten jeden pusty talerz będzie przeznaczony dla mnie.
O znowu zaczynam się bujać na swojej wspaniałej emocjonalnej huśtawce. Wyżej i wyżej.
Z jednej strony ekscytuję się i podniecam różnymi rzeczami, mam plany i marzenia a z drugiej nie chce mi się ogolić nóg, ugotować obiadu i napisać maili do znajomych.
Coś tu jest nie tak. I nie bardzo wiem, co.

Nie, wstawiona czy nie, nie potrafię zsynchronizować ruchów stopy i rąk.


Hej, powiedz mi, jak to się skończy? Warto tak biec?

Czy ja uciekam, czy szukam? Jak to jest?

piątek, 12 sierpnia 2011

zło złem pogania

Wciąż mam problemy ze znalezieniem pokoju. Ucięli mi godziny pracy. Nie mogę pozbyć się magicznego kilograma i nic mi się nie chce.
Jedyna satysfakcjonująca mnie wiadomość z ostatnich dni to fakt, że wybili szyby w cukierni, w której nie chcieli mnie zatrudnić. Nie powiem, uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy to usłyszałam hehehe. No dobrze, może trochę bardziej, niż pod nosem.

Pamiętajcie drogie dzieci, żeby nie mieszać alkoholu. I zapewnić sobie cichą okolicę na drugi dzień.

Ała.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Zaczęło się

Jeśli słyszeliście, co działo się w Londynie, mogę tylko powiedzieć, że możliwą mamy powtórkę w Manchesterze. Byliśmy przygotowani na zamknięcie muzeum z ludźmi w środku na noc, ale nic takiego na szczęście nie było potrzebne. Po drodze do domu widziałam helikoptery patrolujące całe miasto, i grupkę dresów zmierzających w stronę centrum.Z tego, co usłyszałam w radiu, płonie jeden budynek, zamknięto wcześniej centrum handlowe i poleciało trochę kamieni w stronę policji (z tego co relacjonują, to jakieś nastolatki w kapturach). Tramwaje i autobusy w centrum nie jeżdżą. No to zdążyłam wrócić z pracy :)
Więcej pewnie wiadomo będzie rano. Ciężka noc przed policją?

niedziela, 7 sierpnia 2011

ślimak i jego muszelka

Jako, że od 1 września grozi mi znów mieszkanie pod mostem, przezwyciężyłam swoje dzisiejsze lenistwo (och wybacz Sheldonie!) i wyruszyłam na wirtualne poszukiwania mieszkania w przepastnych czeluściach Gumowego Drzewa.

Sytuacja ma się następująco:

- nie jestem studentką
- nie jestem muzułmaninem
- nie stać mnie na płacenie 70funtów za tydzień
- nie potrzebuję podwójnego pokoju (ponieważ patrz wyżej)

Nie wiem jak to ująć...chyba mam PROBLEM.

piątek, 5 sierpnia 2011

apsss

Nie mam pomyslu na tytul. Ale pomysl na tytul jest malo wazny. Wazniejsze sa pomysly na siebie prawda?

Gowno prawda ze medytacje sa najlepszym sposobem na odreagowanie, pozbawienie sie negatywnych emocji czy wyciszenie. Be-ze-du-ra. Trzeba sie wyzyc, zmeczyc, wkurzyc i wysilic. Boks. Wolala bym strzelanie no ale jak sie nie ma co sie lubi... (Nie stosowac tej reguly do kazdego przypadku!)

Mmmm ponadto slodkie pyszne ciasto marchewkowe poprawia humor. Chyba sie od niego uzaleznie :D

Mam do zrobienia kilkanascie aniolow na Jarmark Rozany, 3 koszulki I 2 kubki (ktore juz dawno sobie obiecalam)

Wiecie czego mi tu najbardziej brakuje? Mojej kotki. Czesto sobie mysle, jakby miala tu ze mna fajnie a tak, zanim zajrze do domu zapomni jak wygladam. Chociaz to moze lepsze od focha ktorym moze mnie obdarzyc na moj caly kilkudniowy pobyt w domu...ehhh.

Wybaczcie brak polskich znakow ale skrobie z Oklahoma Cafe :)

czwartek, 4 sierpnia 2011

kawa z mlekiem

Pada.
Leje wręcz.
W końcu.

Łapię internet na dywanie. Trochę z włosami.
Słucham radia. Dobrze jest, kiedy nie jest cicho.
Łatwiej jest nie myśleć.

Niedługo będę musiała się wyprowadzić.

Za szybko się przywiązuję do miejsc. Będę tęsknić.

Wciąż nie kupiłam roweru.




Nie chce mi się tu w ogóle pisać. Kogo to obchodzi.
Nie rozgłaszam na fejsie, że siedzę w Manchesterze. Więc tam też nie będę nic pisać.

Lubię deszcz.
Wyjdź na dwór.

Kiedy człowiek jest szczęśliwy?

środa, 6 lipca 2011

essssspressssso one please x3

Tak moi kochani. DOSTAŁAM PRACĘ

W Manchester Art Gallery (wymarzone miejsce dla przyszłej artystki, prawda?). Nie, nie doglądam wielkich dzieł sztuki. Robię kawę w kawiarni :D Zaczynam od jutra i już nie mogę się doczekać!

To tyle na dziś.
Dziękuję :)

Acha. Po tygodniu gorącego lata nastał dzień 5 minutowych deszczy (już trzeci raz staram się wysuszyć pranie)

czwartek, 30 czerwca 2011

środa, 29 czerwca 2011

Padam

na nos.

Rano śniadanie za domem z wiewiórkami w tle (robią się coraz bardziej bezczelne. Wczoraj goniłam jedną bo zarypała łyżeczkę od kawy!), potem szukanie pracy i kilka godzin w pracowni (poniżej efekty pierwszego etapu moich zmagań z glinkiem. Glinek jest miły ale strasznie brudzi).
Sprzedałam 4 kartki, więc mogę kupić coś do jedzenia. Nie zginę przez najbliższe klika dni. To miłe uczucie.





Zmęczona.

sobota, 25 czerwca 2011

achy i ochy, wódka i prochy

Żeby tytuł się rymował :P
Dzień minął mi naprawdę przyjemnie, siedziałam sobie w kawiarni w przyjemnej atmosferze, sprzedając swoje karteczki i rozsyłając swój czarujący uśmiech na prawo i lewo. Chyba podziałało. Pogoda nie dopisała, więc nie mogliśmy rozłożyć się na zewnątrz (dlatego też ruch był znikomy) ale i tak jestem zadowolona :) Teraz piwko, filmy i rrrelaksss... Poniżej skromna fotorelacja :)






Dostałam babeczkę *_* (wzruszyłam się)



Przesłodkie figurki kociaków dostałam w prezencie od pani, która miała stoisko obok. Dodatkowo zaprosiła mnie na warsztaty lepienia z gliny. Pierwsze za darmo. Nie omieszkam skorzystać :D



Ach to mój piękny nowy analogowy nabytek radzieckiej produkcji Зенит. Mam jakąś słabość do tych aparatów... Kupiłam go za sprzedane kartki. Nie mogłam mu się oprzeć...mmm...ten piękny obiektyw mnie urzekł ach...nie mogę się doczekać, kiedy włożę w niego kliszę.







ФЭД i Зенит

czwartek, 23 czerwca 2011

skrzyp zgrzyt skrob po papierze

No... Kilka z karteczek przygotowanych dotychczas na sobotni kiermasz. Jako, że każda jest inna, to oznajmiam wszem i wobec, że skończyły mi się pomysły. I nie wiem, skąd je jutro będę brać. Chyba z sufitu (oj gdyby to było takie proste).

(powiększenie zdjęć dużo daje, jako że zrobione są tym czym są)


(tu jest błąd, który już został poprawiony :D I want to give you... widać nawet lukę na "to" bo nie byłam pewna hehe)









Wracam do rysowania.

.

"W czasie deszczu należy podlewać rośliny domowe, ponieważ one 'wiedzą', że pada i jest im smutno..."

Jonathan Carroll nauczył mnie dbania o rośliny. Dziś deszczowo. Sid i Nancy siedzą więc na dworzu.




Brakuje mi tu jakiejś książki Carrolla...

środa, 22 czerwca 2011

biała sukienka

Pogoda w kratkę daje się we znaki. Podupadłam na zdrowiu. Wahania nastroju jak na kole widokowym. Na poprawę humoru zakupiłam sobie kadzidełka, które otrzymałam w zeberkowej zebrzystej zebrowej (???) torebce (fck it) w paski jak u zebry.

25go wybieram się sprzedawać moje karteczki podczas Retro Market. Dzięki uprzejmości organizatorów nie muszę płacić za stoisko, lecz % od sprzedaży. Nie spłuczę się totalnie :) Ponadto ponad to (kurrr...) poza tym mogę wystawić swoją twórczość na sprzedaż w kawiarni.

30go za to moszczę się w Sand Barze na evencie Drink'n'Draw. Piękna inicjatywa! Czuję w kościach, że będzie się działo :D


A tak w ogóle to biała sukienka to idiotyczny wynalazek, bo jak tu dobrać do niej bieliznę, żeby i nie dawać tyłkiem po oczach, ale z drugiej strony nie wyglądać jakby się paradowało bez majtek.

czwartek, 16 czerwca 2011

Dzisiejszy post sponsorowany jest przez słownik języka polskiego

nędza

rzeczownik, rodzaj żeński

(1.1) stan ubóstwa w najwyższym stopniu, brak środków do życia
(1.2) zbiorowo o biednych ludziach lub o bardzo biednym człowieku
(1.3) pot. rzecz bardzo licha, kiepska, w złym gatunku

odmiana:
(1.1–3) lp nędza, nędzy, nędzy, nędzę, nędzą, nędzy, nędzo; lm nędze, nędz, nędzom, nędze, nędzami, nędzach, nędze

przykłady:
(1.1) Krzywda krzyczy spod ziemi, / Czarni i chudzi wołają: / Z żonami, sukami wyschłemi, / Wyjdziemy wyjącą zgrają! / Jest, jest nędza nasza! / Są, są te dzieci jak zmory! / Doprawdy są te poddasza, / Sutereny i nory![1]

składnia:

kolokacje:
(1.1) żyć w nędzy • cierpieć nędzę • borykać się z nędzą • popaść / wpaść w nędzę • doprowadzić / przywieść kogoś do nędzy • skrajna nędza • wyjść / wydobyć się z nędzy

synonimy:
(1.1) wielka bieda, skrajne ubóstwo

antonimy:
(1.1) zbytek, bogactwo, dostatek

wyrazy pokrewne:
rzecz. nędzarz m, nędzarka f, nędznik m, nędznica f, nędzniczek m, nędzniczka f, nędzak m, nędzota f, nędzniątko n, nędzenie n
czas. nędznieć, nędzić
przym. nędzny, wynędzniały
przysł. nędznie

związki frazeologiczne:
nędza zagląda komuś w oczy • nędza aż piszczy • bieda z nędzą • wulg. do kurwy nędzy • obraz nędzy i rozpaczy • skończyć w nędzy • nędza galicyjska • krzycząca nędza • błyszcząca nędza

przysłowia: i mądry głupi, gdy go nędza złupi • przyjechała nędza do Swarzędza • kto rachuje i oszczędza, nie zajrzy mu w oczy nędza • nędza z bidą w parze idą • stary sługa, stary pies kończą w nędzy

poniedziałek, 13 czerwca 2011

kalejdoskop

Mój pierwszy księżyc w pełni na wyspach.A może pierwszy, który zauważyłam? Gdy patrzę na niego przez kalejdoskop, wygląda jak tysiąc gwiazd. Czuję się lepiej. Bardziej w domu. Brakuje mi tego gwieździstego nieba, w które mogła bym wpatrywać się godzinami.
Staram się tu zadomowić. Zakupiłam sobie nawet paprotkę. Nazwałam ją Sid i Nancy.



Chciałam tu się nawet rozpisać bardziej dzisiaj. Ale chyba mi się to nie uda.


Sid i Nancy, Tegan i Sara. No co? Że jestem stuknięta nadając roślinkom imiona? Tegan i Sara są pod moją opieką pod nieobecność Nikkiego. Jak dałam im imiona, to mam z nimi lepszy kontakt :D



Spirited Away? No czyż nie jest podobny? akurat przy wyjściu z naszego domu praktycznie...wychodzę i widzę tą twarz...



Oh...księżyc już mi gdzieś czmychnął. No i tak, jak mówiłam, nie rozpisałam się tu za bardzo. A jutro mam zamiar wykazać swoje marne kulinarne umiejętności i zrobić zupę. Warzywną.

Na koniec rozmowa z siostrą. Ubawiło mnie to :D Pojawiła się tak znienacka i...

Alehandra
daj mi link tego bloga;P

Natasza_Marcelina
http://polish-girl-in-uk.blogspot.com/

Alehandra
ok to spadam go przeleciec:D

Natasza_Marcelina
xD

sobota, 11 czerwca 2011

wymyśl coś innego



Mój wzór na konkurs Zombie T-shirts.
Okazało się że moderatorom nie pasuje moja stylistyka i nawet mnie do niego nie dopuścili.
Dziwnie się czuję...

czwartek, 9 czerwca 2011

kap kap kap

Minął miesiąc i tydzień dokładnie od mojego przyjazdu tutaj. Apteczka uszczupliła się o 12 tabletek przeciwbólowych (nie jest dobrze). Wczoraj miałam tak zły dzień, że po prostu wzięłam parasol i wyszłam połazić po deszczu. Mamy fajny park niedaleko. I rzekę.









środa, 8 czerwca 2011

Wydaje mi się.

I don't think that level of my english is undersufficient to serve customers in the fucking patisserie.







Whatever.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

AAAAA spider!

No tak, przeniosłam się i się nie odzywam, ależ ja jestem straszna :P
A to wygląda tak, że mam dosyć wolny internet,o. Świeci słońce, więc przysiadam jak sroka na skwerku i odsłaniam blade nogi. Serio, są blade! Nie wierzycie? Patrzcie :P A nie, nie pokażę wam bo nie mam tu zdjęcia XD Może to i lepiej, hehe.

Dzisiaj miałam pierwszą przeprawę z pająkiem. Nie mam pojęcia jakim cudem nikt go nie zauważył, skoro był taki WIELKI. Jedno wiem - dobrze krzyczę po angielsku. Niki wybawił mnie z opresji. Tylko co teraz, skoro on wyjeżdża na jakiś czas? Czy muszę poinformować pająki żeby czekały, aż wróci? Chyba nie mają innego wyjścia. Inaczej kto je ode mnie uratuje?


Skwerek na Piccadilly Gardens, gdzie ludzie sobie siedzą, jedzą i odpoczywają (ścisłe centrum)


Skwerek "emo-skejtowy", gdzie młodzież przychodzi śpiewać przy gitarze (elektrycznej, bo fajniej wygląda) i palić ciuchy spryskane dezodorantem (no sama widziałam,ale o co chodziło to nie pojmuję) a chłopaki skaczą na deskach i bmxach i robią różne takie tricki (które raz wychodzą raz nie, głównie nie, ale liczy się zabawa)


Zaskakujący jest fakt, że już nawet myśleć zaczynam w języku angielskim. Tak z rozpędu chyba.

czwartek, 2 czerwca 2011

Truskawkowe Wzgórza

Ważne wieści:D Przeniosłam się i teraz mieszkam na osiedlu studenckim ^^ Wczoraj spakowałam swoją wielką różową walizkę i przetachałam ją do nowego domku. Teraz bolą mnie nadgarstki i łopatki a od laptopa, który obijał mi się o nogi mam kolana całe w siniakach :D Ale jestem szczęśliwa:) Mam swój malutki pokoik (naprawdę malutki...2x2. łóźko zajmuje całą długość haha) ale wcale nie czuję się w nim klaustrofobicznie. Wręcz przytulnie! Od razu kupiłam sobie narzutkę na łóżko. Jest czerwona i puszysta w dotyku...jak kotek :D Co jeszcze, co jeszcze...w końcu pierwszy raz spokojnie się wyspałam (bez żadnych niemiłych snów). Internet mam bezprzewodowy, troszkę wolno chodzi i się zacina ale w sumie nie jest tak źle.



Zastanawiam się czy ten czający się pod czaszką ból głowy to schodzący ze mnie miesiąc permanentnego stresu, czy po prostu niskie ciśnienie i jednak będzie padać...
Ach! Za oknem mam dużo zieleni (mały park i przejście na uniwersytet). Spałam z uchylonym oknem i około 4 rano obudził mnie niesamowity śpiew ptaków. Poczułam się jak w domu :) Jeśli tak będzie co rano to wspaniale, bo nie ma to jak śpiew ptaków za oknem. Ale w takim razie muszę zmienić budzik bo właśnie śpiew ptaków mam nastawiony na pobudkę hehe :D
Tralala *fruwa sobie 10 cm nad ziemią*